Impresje z Tajwanu


Tajwan to dla większości z nas nieco tajemnicze miejsce na Ziemi. Stosunkowo niewielka wyspa położona na krańcu Azji, na uboczu głównych szlaków turystycznych, nie wzbudza wielu skojarzeń. Ale gdy na początku XVI wieku dotarli tu Portugalczycy, nazwali ją Formosa, czyli piękna. Urzekły ich wspaniałe, klifowe wybrzeża, pokryte bujną roślinnością potężne góry, zaciszne plaże południa wyspy. Ponadto spotkali ciekawą mieszankę etniczną - ludność chińską oraz rdzenne plemiona pochodzenia malajskiego. Te atuty spowodowały, że zapragnąłem sprawdzić, czy wyspa zasługuje na nazwę nadaną przez portugalskich żeglarzy.


Poznawanie Tajwanu zaczynamy od Taipei, stolicy kraju. Usytuowana w górskiej kotlinie trzymilionowa metropolia ma wszystkie cechy wielkich miast - nowoczesne, wypełnione wieżowcami centrum, olbrzymi ruch samochodów i skuterów, bogato oświetlone neonami ulice. Ale znajduje się tu również kilka wartych odwiedzenia "rodzynków". Niewątpliwie najważniejszym z nich jest usytuowane w peryferyjnej dzielnicy Narodowe Muzeum Pałacowe, tu zatem kierujemy swe pierwsze kroki. Utworzone w 1965 roku muzeum zawiera najbogatszy w świecie zbiór eksponatów prezentujących chińską kulturę. Znajduje się tu ponad 600 000 dzieł sztuki i przedmiotów codziennego użytku, obejmujących 8000 lat historii Chin, od czasów neolitycznych aż do dynastii Qing. Tylko jeden procent eksponatów jest udostępnionych publiczności, ale ich różnorodność, wiek i jakość wykonania wywierają olbrzymie wrażenie. Oglądamy liczne wyroby z brązu, ceramiki, jadeitu, obrazy misternie malowane na jedwabiu, kaligrafie, stare książki. Starannie przygotowana ekspozycja cieszy się ogromną popularnością wśród mieszkańców Tajwanu; do niektórych eksponatów trudno się wręcz dostać.Po kilku godzinach intensywnego nasycania się chińską kulturą opuszczamy budynek muzeum, relaksujemy się krótko w otaczającym go parku i wracamy do centrum.
W sercu miasta znajduje się najważniejsza dla Tajwańczyków budowla - mauzoleum Chiang Kai-Sheka.
70-metrowej wysokości konstrukcja góruje nad rozległym placem, który wypełniają trawniki, misterne klomby i oczka wodne. Znajdują się tu także dwa ważne budynki użyteczności publicznej - Teatr Narodowy i Filharmonia Narodowa - oba charakteryzujące się klasyczną chińską architekturą. W samym mauzoleum, prócz posągu przywódcy narodu tajwańskiego, jest także małe muzeum poświęcone życiu Chiang Kai-Sheka, łącznie z jego czarnym Cadillakiem, a także kilka sal wystawowych. Plac przed mauzoleum bywa często odwiedzany przez młode pary, fotografowane na tle budowli przez zawodowych fotografów.
O zmierzchu udajemy się do starej dzielnicy miasta, dystryktu Wanhua. Tu, wśród zabytkowych budynków, znajduje się Longshan - najstarsza i najważniejsza świątynia w Taipei,. Wchodzimy na dziedziniec tej taoistycznej świątyni i chłoniemy atmosferę jej wnętrza. Tworzą ją liczne ołtarze (w świątyni jest 165 posągów bóstw!), lampiony o rozmaitych kształtach i kolorach, olbrzymie kadzielnice, dym z palących się trociczek. I oczywiście ludzie, którzy mimo późnej pory przybywają tu tłumnie, modląc się przed ołtarzami, stawiając sobie wróżby, składając dary z jedzenia, kwiatów i owoców.

Następnego dnia wypożyczonym samochodem wyjeżdżamy z Taipei na północ wyspy. Tuż za granicą miasta znajduje się Park Narodowy Yangmingshan, pokryty bujną roślinnością, chętnie odwiedzany przez mieszkańców Taipei; znajduje sie tu wiele tras spacerowych, punkty widokowe na miasto, willa Chiang Kai-Sheka, a przede wszystkim udostępnione do kąpieli termalne źródła, z których słynie cała wyspa. Mamy chęć skorzystać z tej miejscowej atrakcji, lecz niestety niebiosa nam nie sprzyjają; góry są otulone chmurami, z których mży deszcz. W deszczu docieramy na północne wybrzeże, do miasteczka Yeliou. Jego największą atrakcję stanowi nadmorski park skalnych grzybów. Przechadzamy się wśród niezwykłych formacji skalnych, podziwiając efekty erozji, przybierające niekiedy kształty ludzkich głów (najsłynniejsza to głowa Kleopatry). Jednakże deszcz i wiatr skłaniają nas do opuszczenia tego ciekawego miejsca i kontynuacji podróży. O zmierzchu docieramy do celu - niewielkiego, położonego w górach miasteczka Jiufen, znanego z XIX-wiecznej gorączki złota. Deszczowa pogoda utrudnia nam docenienie uroków miasteczka i znalezienie miejsca na nocleg, jednakże dzięki uczynności miejscowego sklepikarza udaje nam się dotrzeć wąską i krętą drogą do małego pensjonatu, który okazuje się być starym chińskim domem. Wnętrze domu swym klimatem wynagradza nam w pełni trudy deszczowego dnia; było najbardziej oryginalnym miejscem do spania w czasie całej podróży po Tajwanie.

Kontynuujemy podróż wzdłuż północnowschodniego wybrzeża. Docieramy do najbardziej na wschód wysuniętego krańca wyspy - przylądka Bitou. Miejsce jest urokliwe - wysokie ściany klifu schodzą pionowo do morza, morskie fale burzliwie rozbijają się o ciemne, spękane skały. Na jednym z urwisk zauważamy rzadkiego mieszkańca tych okolic - koziorożca. Atmosferę krańca wyspy podkreśla smagający twarze chłodny wiatr i ołowiane chmury. Wędrujemy dłuższy czas po przylądku, chłonąc klimat tego miejsca, lecz pogarszająca się pogoda skłania nas do kontynuacji podróży. Dalszą trasę biegnącą na południe wzdłuż malowniczego wschodniego wybrzeża pokonujemy już w deszczu, docierając wieczorem do dużego miasta Hualien.
W pobliżu Hualien znajduje się największa przyrodnicza atrakcja Tajwanu, wąwóz Taroko. Wczesnym rankiem wyruszamy zatem w jego stronę, po niecałej godzinie docierając do wrót wąwozu. Tu droga wbija się w głąb wąskiej górskiej doliny, na dnie której wije się potok Liwu. Droga biegnie wysoko zawieszona nad dnem wąwozu, przebijając się często przez skały tunelami.
Niesamowite urzeźbienie ścian wąwozu, intensywnie niebieski kolor wody, bogata roślinność pokrywająca stoki gór wywierają olbrzymie wrażenie. W wielu miejscach można skorzystać z pieszych szlaków, biegnących zarówno wzdłuż głównej doliny, jak też odchodzących w doliny boczne. Szlaki te mają częstokroć romantyczne nazwy, takie jak szlak świątyni wiecznej wiosny, szlak tajemniczej doliny, czy też tunel dziewięciu zakrętów. W niektórych miejscach można ujrzeć małe chińskie świątynie zawieszone na górskich zboczach. Niezwykłe krajobrazy w wąwozie tak nas urzekają, że spędzamy tu prawie cały dzień, wędrując po różnych ścieżkach i podziwiając dziką górską przyrodę. Nieco zmęczeni wracamy wieczorem do miasta, a tu czeka na nas jeszcze jedna atrakcja - występy młodzieżowego zespołu folklorystycznego. Oglądamy dynamiczne tańce ośmioosobowej grupy dziewcząt i chłopców, mając po raz pierwszy sposobność zetknięcia się z miejscowym folklorem. Pełni wrażeń wracamy o północy do hotelu, aby następnego dnia rankiem ruszyć w dalszą trasę.

Trasa wiedzie cały czas wzdłuż malowniczego wschodniego wybrzeża wyspy. Po około godzinie jazdy docieramy do symbolicznego miejsca - przecięcia wybrzeża Zwrotnikiem Raka. Informuje o tym sporych rozmiarów obelisk ze stosowną tablicą. Na zwrotniku spotykamy po raz pierwszy przedstawicielkę największej etnicznej mniejszości Tajwanu, plemienia Ami. Nabywamy od niej płytkę z etniczną muzyką i kontynuujemy podróż na południe.
Dalej przystankiem na trasie są Jaskinie Ośmiu Nieśmiertelnych. To miejsce, zamieszkane od czasów prehistorycznych, jest obecnie ośrodkiem kultu religijnego. Znajdują się tu zarówno posągi Buddy, jak też różnych bóstw taoistycznych.. Ze szczytu klifowego wybrzeża, kryjącego jaskinie, roztacza się rozległy widok na ocean.
Kolejną atrakcją wschodniego wybrzeża jest niewielka wysepka Sansiantai, połączona z lądem stałym ośmioprzęsłowym, łukowym mostem. Usytuowana w malowniczym otoczeniu stanowi miejsce częstych odwiedzin, zarówno Tajwańczyków, jak i turystów. Wysepka znajduje się w pobliżu ruchliwego portowego miasteczka Chengkung, które wyróżnia się bogatym targiem rybnym, gdzie można zobaczyć ( i nabyć) wszelkie dary morza. Jadąc dalej na południe docieramy do wioski plemienia Ami. Zwiedzamy domostwa, oglądamy próbę miejscowego zespołu muzycznego.

Ruszmy w drogę przez góry aż na sam południowy kraniec wyspy, do miejscowości Kenting. Docieramy o zmierzchu, odczuwając, że znaleźliśmy się w tropikalnej części Tajwanu - temperatura o zachodzie słońca osiąga prawie 30 stopni.
Południowy kraniec Tajwanu przyciąga przede wszystkim swym wybrzeżem; są tu piaszczyste plaże z możliwością kąpieli prawie przez cały rok, lecz także fragmenty z ciekawymi formacjami skalnymi. Dodatkową atrakcję stanowi Park Narodowy Kenting, pokrywający okoliczne wzgórza.
Można tu spacerować po licznych szlakach wśród bujnej tropikalnej roślinności, odwiedzając przy okazji założony przez Japończyków park z licznymi ciekawymi roślinami, w tym kolekcją storczyków.
W pobliżu Kenting znajduje się jeszcze jedna atrakcja - Muzeum Biologii Morza. To ciekawie zorganizowane oceanarium prezentuje liczne okazy tropikalnej flory i fauny, zarówno z okolic Tajwanu, jak i z innych zakątków świata. Można tu przyjrzeć się życiu na rafie koralowej, spotkać się w podwodnym tunelu oko w oko z potężnymi rybami i płaszczkami. Największą atrakcję olbrzymiego centralnego akwarium stanowi rekin wielorybi - oglądanie go z bliska wywiera duże wrażenie. Z południowego krańca wyspy ruszamy na północ, tym razem po jej zachodniej stronie. Pierwszym przystankiem na trasie jest miasteczko Sandimen, a dokładniej usytuowany na jego obrzeżach Park Rdzennych Plemion Tajwanu. Na wyspie mieszka obecnie 10 grup etnicznych, od najliczniejszego plemienia Ami (ok. 130 000) do najmniej licznego Thao (ok. 3 000). W parku - skansenie zaprezentowane są wszystkie plemiona, począwszy od ekspozycji strojów i przedmiotów codziennego użytku a skończywszy na domostwach z ich otoczeniem. Wizyta w parku jest rzadką okazją do choć pobieżnego poznania różnorodności etnicznej Tajwanu.
O zmierzchu docieramy do kolejnej atrakcji wyspy, klasztoru Foguangshan. To najważniejsze centrum buddyzmu południowego Tajwanu przyciąga wzrok z oddali 40-metrowym posągiem Buddy, otoczonym 480 mniejszymi posążkami. Rozległy kompleks obejmuje klasztor, uniwersytet i centrum medytacji. Gdy przybywamy tu o zmroku, główne budowle i alejki są oświetlone setkami lampionów, tworząc magiczną atmosferę. Udaje nam się mimo późnej pory zajrzeć do głównej świątyni z trzema potężnymi posągami Buddy. Nasyciwszy się wrażeniami, po zaproszeniu przez miejscową mniszkę, korzystamy ze stołówki dla pielgrzymów i opuszczamy z lekkim żalem to nastrojowe miejsce - wszak czekają na nas następne atrakcje...

Kolejnym etapem podróży jest najstarsze miasto Tajwanu, dawna jego stolica Tainan. Tu najlepiej zachowały się świadectwa historii Tajwanu, począwszy od zbudowanego przez Holendrów fortu aż po liczne świątynie różnych wyznań. Wczesnym rankiem wyruszamy zatem na wędrówkę po najważniejszych miejscach Tainanu.
Zaczynamy od świątyni konfucjańskiej, przed którą miejscowi ćwiczą wytrwale elementy sztuki tai-chi. Przyglądamy się starej bramie miejskiej, będącej fragmentem dawnych murów obronnych i wzniesionym przez Holendrów wieżom Chikan. Jednak przede wszystkim zaglądamy do licznych świątyń taoistycznych, usytuowanych w różnych częściach miasta, chłonąc atmosferę tych religijnych miejsc. Niektóre świątynie mają wzniosłe nazwy charakterystyczne dla chińskiej kultury: świątynia boga wojny, ołtarz niebios, świątynia boga miasta. Przyglądamy się posągom licznych bóstw otoczonych darami w postaci kwiatów i jedzenia oraz ludziom modlącym się poprzez zapalanie trociczek i spalanie żółtych kartek z prośbami o dobre życie swoich przodków.

Nasyceni świątynną atmosferą Tainanu postanawiamy wrócić do przyrodniczych atrakcji wyspy. Ruszamy w stronę pasma górskiego rozciągającego się w jej wnętrzu.
Naszym celem jest miejscowość Alishan, usytuowana w pobliżu najwyższego szczytu Tajwanu, Yushan, o wysokości prawie 4000 metrów. Po kilku godzinach jazdy, we mgle, krętymi górskimi drogami, docieramy do celu - niewielkiej osady położonej na wysokości 2200 metrów. Miejscowość ta oferuje wiele atrakcji: spacery po Parku Leśnym Alishan, wędrówki szlakami po okolicznych górach, degustacje wielu odmian górskiej zielonej herbaty. Jedną z czołowych awizowanych przez przewodniki atrakcji jest oglądanie wschodu słońca z przełęczy położonej na wysokości 2600 metrów. Decydujemy się skorzystać z miejscowej oferty turystycznej i przed świtem wyruszamy busikiem wraz z kilkoma innymi żądnymi wrażeń turystami w stronę przełęczy. Gdy docieramy na miejsce, jest już całkiem jasno, lecz słońca w dalszym ciągu nie widać. Przewodnik wręcza nam ciemnoczerwone szkła i wskazuje na grań najwyższego szczytu Tajwanu informując, że tam wkrótce ukaże się słońce. I rzeczywiście po kilku minutach możemy poprzez szkła obserwować na grani rozżarzoną kulę słoneczną, gdyż wschód słońca miał miejsce już ponad godzinę wcześniej. Rozmija się to wprawdzie z naszymi wyobrażeniami, ale cóż, w górach tak bywa...
Niedosyt wrażeń związanych ze wschodem słońca wynagradza nam podróż powrotna. Najpierw docieramy do niezwykłego drzewa, górującego wśród górskiej roślinności. To cyprys, którego wiek datuje się na 2700 lat! Podziwiamy potężny pień i koronę drzewa sięgającą 45 metrów wysokości. Nieco dalej niespodziewanie przy drodze spotykamy stadko endemicznych zwierząt Tajwanu - makaków tajwańskich. Dłuższą chwilę przyglądamy się harcującym małpom, rejestrując na zdjęciach sympatyczne sceny z życia małpiej rodziny.
Po powrocie do osady Alishan mamy okazję zapoznać się nieco z górskim folklorem - oglądamy występ zespołu tanecznego miejscowego plemienia Zhou. Niebawem wyruszamy do parku leśnego usytuowanego na obrzeżach miejscowości. Założony przez Japończyków park charakteryzuje się różnorodnością drzew i krzewów; oglądamy kwitnące wiśnie i śliwy, magnolie i rododendrony. W części leśnej spotykamy wiele okazów starych cyprysów, osiągających czasami 1000 lat. Na terenie parku są także dwie chińskie świątynie, licznie odwiedzane przez Tajwańczyków. Ciekawe zakątki parku przyciągają pary nowożeńców uwieczniających się na tle rozkwitającej przyrody.
Kolejnego dnia wyruszamy przez park narodowy Yushan na północ, w stronę największego jeziora Tajwanu, Sun Moon Lake. Droga biegnie początkowo przez niezaludniony region górski, aby po kilku godzinach dotrzeć do usytuowanego w sercu gór, otoczonego kilkoma miejscowościami jeziora. Podziwiamy jego ciekawy kształt, lecz chwilowo ruszamy dalej, aby obejrzeć jedną z dużych okolicznych atrakcji - świątynię Chung Tai Chan.
Jest to położony na obrzeżach miasta Puli olbrzymi buddyjski kompleks klasztorny, a zarazem największe centrum medytacji i edukacji buddyjskiej na Tajwanie. Główna świątynia już z oddali przyciąga wzrok swoimi monumentalnymi rozmiarami - mieści we wnętrzu siedmiopiętrową pagodę! Zwiedzamy z przewodnikiem niektóre, uderzające ascezą pomieszczenia klasztoru, przyglądamy się życiu mnichów i mniszek w otaczającym świątynię parku. Wieczorem wracamy do miejscowości Shuishe, głównego ośrodka turystycznego nad jeziorem Sun Moon Lake.
Sama miejscowość nie wyróżnia się niczym specjalnym, jej główną atrakcją jest wschód słońca nad jeziorem. Wstajemy zatem o świtaniu i udajemy się na jeziorną promenadę, aby stamtąd obserwować ów niezmienny cykl natury. Nad jeziorem unoszą się malownicze mgiełki i po kilkunastu minutach spoza górskiego grzbietu powoli wyłania się słoneczna tarcza. Cisza i spokojna tafla jeziora z odbijającym się w niej słońcem tworzą jedyny w swoim rodzaju nastrój.
Po porannych wrażeniach niebawem ruszamy na wycieczkę wokół jeziora. Pierwszym punktem programu jest odwiedzenie plantacji herbaty, z której słynie ten region.
Następnie docieramy do usytuowanej nad brzegiem jeziora najważniejszej taoistycznej świątyni Wenwu. Mamy tu okazję posłuchać próby chóru kobiet, przygotowujących się do wieczornego występu. Kilkupoziomowa świątynia jest bardzo bogato zdobiona; z jej najwyższego tarasu roztacza się piękna panorama na jezioro. Kilka kilometrów dalej jest położona wioska Itashao miejscowego plemienia Thao. Odwiedzamy tę wioskę, przyglądając się jej mieszkańcom i sprzedawanym przez nich wyrobom artystycznym.
Na południowym, wysokim brzegu jeziora znajduje się widoczna z oddali charakterystyczna budowla. To siedmiopiętrowa pagoda zbudowana przez Chiang Kai-Sheka w hołdzie dla swojej matki. Wchodzimy na szczyt pagody, skąd roztacza się rozległy widok na jezioro i pokryte bujną roślinnością góry. Kontemplujemy dłuższą chwilę ten widok, gdyż jest to nasze pożegnanie z jeziorem. Wkrótce opuszczamy ten region, udając się ponownie na zachodnie niziny Tajwanu.

Tu znajduje się jedno z najstarszych miast Tajwanu, Lugang. Założone przez Holendrów w XVII wieku rozwijało się prężnie przez dwa wieki jako port handlowy. W XIX wieku, po zamuleniu portu straciło na znaczeniu, ale pozostała do dziś stara dzielnica zachowuje swój urok dawnych czasów.
Wąskie, kręte uliczki, małe sklepiki, liczne świątynie nadają jej unikatowy klimat. Wędrujemy po tych uliczkach, starając się wyobrazić sobie życie dawnych mieszkańców Lugangu i przyglądając się współczesnemu życiu.
Miasto jest znane z wielu wyrobów rzemiosła artystycznego, m.in. z malowanych na woskowanym papierze obrazów (których nie omieszkamy nabyć).


Lecz pobyt na Tajwanie nie byłby pełen, gdyby nie skorzystać z jednej z największych atrakcji wyspy - termalnych źródeł. Udajemy się zatem ponownie w góry, aby w jednym z najbardziej znanych "kurortów" Taian poczuć zbawienny wpływ ciepłych, leczniczych wód. Taian to wioska położona w głębokiej górskiej dolinie, z licznymi termalnymi basenami. W jednym z ośrodków znajdujemy idealne warunki do zrelaksowania się po trudach prawie dwutygodniowej podróży po Tajwanie.
Ale chcemy również nieco poznać otaczającą przyrodę; udajemy się więc na wycieczkę w górę doliny. Szlak wiedzie wzdłuż górskiego potoku, ze zboczy spadają małe wodospady, bujna roślinność pokrywa spowite we mgle grzbiety gór. Jest nam w tym krajobrazie dobrze, a świadomość że kończy się już nasza podróż sprawia, że powoli opuszczamy górską dolinę.

Po kilku godzinach jazdy docieramy do stolicy kraju, Taipei, zamykając dwutygodniową trasę po Tajwanie pod najwyższym budynkiem świata, wieżą Taipei 101, wznoszącą się dumnie w centrum na wysokość 508 m.
Jeszcze tylko wizyta na niedzielnym jadeitowym targu i opuszczamy wyspę konstatując, że rację mieli Portugalczycy, gdy nazwali ją Formosa...


© Copyright by Zbigniew Bochenek. Design by Jac.